http://www.test.rowery650b.eu/images/stories/Sprzet/Testy/Vee%20Rubber/TrailTaker/IMAG0578.jpg

Vee Rubber...Kojarzycie taką firmę. Musicie. Starsi wyjadacze pamiętają kultowego kloca Ninja DH, który był nie zdarcia i nie do zdjęcia z obręczy. Nie-entuzjaści być może widzieli opony VB założone na któryś z jednośladów sprzedawanych w hipermarkecie. Ale wbrew opiniom Vee Rubber to naprawdę seriozna marka, czego dowodem jest guma Trail Taker 29.

Michał Śmieszek

 

 

O tajlandzkim gigancie pisałem dwukrotnie, po raz pierwszy pod koniec roku 2011, kiedy Vee Rubber zaanonsował niezwykle bogatą kolekcję opon 29 - w sumie 44 modele! (wliczając różne szerokości). Już wtedy azjatycki producent stosował technologie zarezerwowane dla produktów klasy wyższej, czyli gęsty oplot, kewlarowe wzmocnienia, wieloskładnikową gumę. Od tamtego czasu oferta nie zmieniła się istotnie pod względem technologicznym. Dodano możliwość stosowania uszczelniaczy w wybranych wzorach. Parę modeli "utyło", a niektóre okrojono z rozmiarówki. Jak łatwo domyślić się nie zapomniano o średnim kółku - które też ma swoją reprezentację. Vee Rubber skumał się w sezonie 2013 z inną znaną marką - Intense Cycles. Z takiego mariażu musiało wyjść coś dobrego...i wyszło. 

Właściwie od wspomnianego, pierwszego artykułu Vee Rubber przykuł moją atencję, gdyż według katalogu jego produkty mogły śmiało konkurować cenowo i jakościowo ze światowej klasy markami. Jednak w Polsce z dostępnością wysokich modeli było dyplomatycznie mówiąc słabo. Na szczęście wiatr zmian zawiał i w końcu przywiał do sklepów oraz pod redakcyjną strzechę całą paletę ogumienia w najwyższej wersji "Premium", w tym także tytułowego Trail Takera. 

Czym wyróżniają się flagowe onuce Vee Rubber. Co najmniej kilkoma widocznymi cechami: 

  • względnie niską ceną - średnio od 70 do 120PLN
  • podwójną mieszanką kompatybilną z płynami uszczelniającymi
  • oplotem 120TPI
  • wzmacnianym bokiem o fakturze plastra miodu
  • kewlarową stopką o wyraźnym kształcie pozwalającym sprawnie i dokładnie osadzić oponę na rancie obręczy 
  • akceptowalną masą 

Testowany Trail Taker 29x2,20 jest całkowicie nowym projektem, który zadebiutował w roku ubiegłym, jako opona przeznaczona do nieco agresywniejszej jazdy i szeroko rozumianego XC. Klasyczny "pożeracz ścieżek", który niczego się nie boi. Czy tak jest w istocie? Owszem tak! Przede wszystkim Vee Rubber TT zawiera w sobie wszystkie wymienione wyżej cechy. To od razu daje się zauważyć. I nie tylko to. Guma jest "lepka" i mięsista, zwłaszcza boki. Nie przesadnie, ale akuratnie - zakladając, że Trail Taker musi amortyzować, utrzymywać trakcję w zakręcie oraz skutecznie zatrzymać w sobie wiatr. W centralnej części zastosowano tradycyjnie twardszą mieszankę odpowiedzialną między innymi za trwałość.

IMAG0578

Co więcej, jest bardzo porządnie wykonana, jak na bądź co bądź, produkt budżetowy. Z jeszcze większym zaciekawieniem rzucam zwiniętą gumę na szalkę elektronicznej wagi. Tu następuje pierwsza chwila prawdy. Wynik 712g. Według fabryki mieścimy się w przedziale 680g +/-30g. Wolałbym osobiście, aby była niedowaga niż nadwaga, ale ciąć się nie będę. Dlaczego? Otóż już parę miesięcy temu oświeciło mnie, że tak naprawdę nie o co kopii kruszyć. Tego rodzaju ogumienie musi ważyć swoje. Przede wszystkim jednak o wiele więcej waży mój ciężki tyłek i to o niego powinienem się bardziej martwić niż o te parę gram w tą czy drugą stronę.

IMAG0545 resize

Zatem bez krempacji nanizałem gumkę na instrument - obręcz WTB i19 Frequency o szerokości wewnętrznej 19mm. Oczywiście uprzednio wlałem do środka całe 100ml mleka Trezado, z którym ostatnimi czasy obcuję. Pierwsza próba uszczelnienia za pomocą stacjonarnej pompki okazała się być porażką. Opona mimo swojej mięsistości nie przylega ciasno do obręczy, dlatego jedynym wyjściem okazała się wizyta na stacji benzynowej. Jak nie trudno domyślić się, tutaj poszło jak spłatka. 

A teraz hydro-zagadka: Co to jest? Widzi....pssss nie widzi. Pewnie myślicie, że Jurand ze Spychowa. Ale nie....to moje oczy, spryskane mgiełką niezwykle esencjonalnie pachnącego mleka Trezado, która efektywnie zaczęła wydobywać się przez kilka mikro-otworów po obu stronach Trail Taker'a. Przez chwilę poczułem się jak królowa filmów dla dorosłych, Teresa Orlowsky. Na szczęście ten biały prysznic trwał tylko chwilę, po czym mój nowy, gumowy towarzysz uszczelnił się. Czyli kompatybilny z mlekiem jest...skubaniec. Niemniej na liście pojawił się pierwszy minus. Azjaci powinni poprawić proces produkcji. Na usprawiedliwienie konkurencja nie zawsze jest lepsza.

Opona założona. Czas opisać, to co widzi mędrca szkiełko i oko. Trail Taker chwali się wybitnie zaokrąglonym profilem, co pewnie jest po części efektem niezbyt szerokiej obręczy WTB. Balon jest mimo to całkiem szeroki - prawie 56 milimetrów (54,5 mierzone "po klockach").

IMAG0575 resize IMAG0576 resize

Bieżnik ma sprawdzony, dosyć charakterystyczny, ale nie wyrafinowany układ, co demonstrują zdjęcia poniżej. Można śmiało orzec, że Trail Taker, to katalogowy przykład prawdziwej terenowej opony. Poszczególne klocki są względnie niskie i niezbyt ciasno upakowane dlatego uczciwie powiem, że TT do Enduro i AM raczej się nie nada, ale za  to idealnie sprawdzi się na tradycyjnym szlaku. W końcu do tego go Pan Bóg stworzył. Rzeczywiście, coś jest na rzeczy z tym niskim profilem, gdyż odpowiedniki 26 cali oraz 650B są znacznie agresywniejsze. Kapcie do wielkiego koła rządzą się po prostu swoimi prawami. Kierunkowy wzór oraz ułożenie wypustek predysponuje moim zdaniem Trail Taker'a  bardziej jako oponę napędową niż prowadzącą - i tak też ją zamontowałem.

IMAG0582 resize

Najważniejsze w tym wszystkim są jednak wrażenia z jazdy. Oooojjj...teraz będzie dopiero miodzio. Trail Taker moim zdaniem wymiata...jak na budżetową oponkę. Oferuje bardzo przyzwoitą trakcję, szczególnie przy niższym ciśnieniu, co miałem okazję sprawdzić w Gielniowie podczas maratonu "Wszyscy jedziemy dla Marka". Opona klei się do podłoża, dosłownie. Stabilność jazdy na sypkim gruncie jest poprawna, a w błocie o dziwo zaskakująco dobra. Ta ocena mogłaby być na pewno lepsza, gdyby bieżnik był bardziej wyrazisty. Na plus należy jednak zaliczyć skuteczne oczyszczanie się. Również na twardym podłożu Trail Taker zaskoczy pozytywnie niejednego profesjonalistę.  

 IMAG0577 resize

Wspomniana niezła przyczepność i kontrola zauważalna jest w trakcie przejazdu przez techniczne odcinki najeżone np. korzeniami i kamieniami. 

Pracę opony w zakręcie również można ocenić na bardzo przyzwoitym poziomie, choć nie ukrywam, że w głębokim pochyleniu boczne klocki wydawały się momentami ciut "podchwytliwe". Wtedy z opresji może uratować jedynie nienaganna technika jazdy. Gdy sytuacja na szlaku wymaga gwałtownego hamowania, Trail Taker czyni swoją powinność adekwatnie do swoich lepkich właściwości i jest wyjątkowo przewidywalny.

Na pewno zapytacie o opory toczenia. Obły profil sprawia, że Vee Rubber toczy się dziarsko, ale fizyki nie da się oszukać. Ponad 700g powoduje, że przyspieszenie oraz utrzymanie prędkości nie są najmocniejszą stroną tego kapcia. Gdyby odrzucić kwestię masy i skupić jedynie na rozmiarze balona, to Trail Taker okazuje się jednak całkiem żwawą oponą. Ot taki dysonans. :) :) Amortyzacja wersji 29" jest moim zdaniem mocną stroną tego modelu, za co odpowiedzialny jest skład gumowej mieszanki. Pokaźny balon przy odpowiednio dobranym - koniecznie nie wysokim ciśnieniu, ładnie ugina się na wybojach, pochłaniając część nierówności.

Podsumowując moją pierwszą styczność z oponami Vee Rubber w rozmiarze 29 cali mogę śmiało powiedzieć, że Tajlandczycy dobrze znają się na swojej robocie. Stworzyli produkt, który spokojnie zaspokoi gusta sporej części rowerzystów MTB, szczególnie tej, dla której bardziej liczy się cena i jakość wykonania niż wyjątkowo niska masa. Trail Taker jest przykładem opony uniwersalnej - takiej, która nie jest wybitna, ale która po prostu spełnia swoje zadanie. A w końcu o to chodzi. Niski profil bieżnika ogranicza jej wykorzystanie w wyjątkowo niesprzyjających warunkach pogodowych jak też na skrajnie trudnych szlakach. Wytrawny rowerzysta błyskawicznie rozpozna jej mocne i słabsze strony. Trail Taker przyciągnie cyklistów poszukujących przewidywalnych i relatywnie stabilnych opon. Niewiadomą jest trwałość ogumienia i odporność na uszkodzenia w dłuższej perspektywie czasu. Po miesiącu użytkowania i dwóch maratonach nie zauważyłem żadnych uszkodzeń: wyrwanych klocków, rozcięć, przetarć itp, choć naturalnie czoło opony już nie jest tak świeże jak na początku. Mam nawet pełną świadomość, że TT nie będzie długowieczny a intensywne użytkowanie w terenie raczej prędzej niż później skończy się wymianą no nowy model. Cieszy łatwość, z jaką Trail Taker uszczelnił się. Drażnią nieco te drobne nieszczelności w ściankach, które na szczęście szybko zakleił uszczelniacz. Kupić czy nie kupić? Jeśli nie patrzycie na logo, tylko na walory użytkowe to za te pieniądze Vee Rubber TT jest sensownym zakupem, nie super okazją, lecz po prostu wart grzechu. To co, Rydzyk-fizyk?